16.Eleanor i wszystko jest jasne...
Nastał kolejny dzień, dzień wyjazdu ze słonecznego i pięknego Los Angeles. Grupa przyjaciół siedziała już w samolocie czekając na odlot. Przed nimi kilka godzin lotu, który przebiegł bez komplikacji. Na lotnisku w Doncaster byli przed godziną 8PM, ale każdy z nich był zmęczony więc udali się do swoich mieszkań.
- Kiedy masz zamiar spotkać się z Eleanor? - zapytała rozpakowując walizkę.
- Nie wiem - powiedział kładąc się do łóżka - chodź się położyć - powiedział. Dziewczyna odłożyła telefon na szafkę nocną i położyła wtulając się w tors swojego chłopaka, a on objął ją swym silnym ramieniem.
- Kocham Cię - szepną całując ją we włosy.
- Ja Ciebie też - powiedziała i złożyła pocałunek na jego ustach.
Następnego ranka Louis postanowił odwiedzić Eleanor. Laura w tym czasie miała być w pracy. Przed południem chłopak wyszedł z domu i udał się do brunetki po drodze wstępując do kawiarni i kupując dwie kawy. Po czym dodarł do jej mieszkania. Pukanie, dzwonienie nic nie dawało, ale on się nie poddawał. Obiecał jej matce, że postara się pomóc El i musiał tego dotrzymać.
- Eleanor otwórz! - krzyknął dobijając się do drzwi - Otwórz te cholerne drzwi - na te słowa za nimi dało się usłyszeć szepty, szelesty, a po chwili otwarły się, on szybko wszedł do środka, gdzie zobaczył niecodzienny widok. Porozwalane rzeczy, książki i wszystko inne.
- Boże dziewczyno co tu się stało? - zapytał i rozejrzał się by odnaleźć jej sylwetkę. Siedziała skulona w kącie małego korytarzyka i cichutko szlochała. bez słowa podszedł i ją przytulił - nie płacz już. Csss! - uspakajał ją. Trwali tak kilka minut, aż kobieta się uspokoiła i w pewnym stopniu doszła do siebie - Chodź
do pokoju - szepnął. Oboje wstali i udali się na kanapę. El była cała roztrzęsiona, a on przykrył ją kocem i zrobił ciepłej herbaty. Kiedy ona dochodziła do siebie Lou postanowił przywrócić do porządku mieszkanie.
- Eleanor nie możesz zamykać się w sobie - szepnął siadając przy niej na kanapie -musisz przebywać z ludźmi, wychodzić na zewnątrz - mówił.
- Ale ja nie mam już nikogo - powiedziała cały czas patrząc się w ten sam punkt na ścianie.
- Masz matkę. ona się o Ciebie martwi - złapał ją za rękę - Jeśli chcesz z kimś pogadać możesz zawsze zadzwonić do mnie czy chłopaków. Pomożemy Ci - przekonywał ją.
- Nie chcę stawać na drodze szczęścia Twojego i Laury.
- Ona nie ma nic przeciwko - powiedział. Zły ruch - Dobra ruszaj się - zarządził - idziemy na spacer, albo może wpadniemy do któregoś z chłopaków - uśmiechnęła się.
- Jesteś pewien? - wstała z kanapy, a on przytaknął - Daj mi chwilkę - z uśmiechem na ustach pobiegła do łazienki. 20 minut później oboje przechadzali się już po parku śmiejąc w najlepsze. Wcześniejsze smutki El odeszły w niepamięć dzięki Louisowi.
Przyjaciele? Czy tak ich można teraz nazwać?
Spędzili ze sobą całe popołudnie, jednak dziewczyna zrobiła się zmęczona i Lou odprowadził ją do mieszkania po czym wrócił do swojego.
W całym jego mieszkaniu było ciemno i cicho. Czyżby Laury jeszcze nie było?
- Laura? - krzyknął przekraczając próg. W odpowiedzi usłyszał ciszę. Może już spi - pomyślał. Po cichu by jej nie obudzić poszedł do garderoby po świeżą bieliznę i pidżamę i udał się do kąpieli. Prysznic i podstawowe czynności zajęły Louis'owi półgodziny. Zmęczony marzył tylko o ciepłym łóżku jak i śnie. Ku jego zaskoczeniu Lara jeszcze nie spała tylko przy małej lampce nocnej czytała książkę.
- Nie śpisz? - zdziwił się.
- Jak widać - powiedziała oschle. Lou zajął miejsce obok niej. Chciał przywitać ją buziakiem, ale ta odsunęła się - Dobranoc - zgasiła lampkę i położyła tyłem do niego. W jej oczach zbierały się łzy, a po chwili powoli wypłynęły na policzki. Poczuła jak jej ukochany obejmuje ją w pasie i kładzie głowę obok jej.
- Coś się stało? - szepnął jej do ucha.
- Skądże.
Zapalił lampkę i usiał.
- Widzę, że coś jest nie tak - powiedział - Coś się stało?
- Zmęczona jestem to tyle.
- Chodzi Ci o Eleanor? - zapytał pewny tej tezy - że się z nią spotkałem?
- Ja Ci nie każde wybierać - szepnęła - Zrobisz co uważasz za słuszne - wstała z łóżka i wyszła do łazienki
- Co Lou robił wczoraj w parku z Eleanor? - zapytała Miranda gdy dziewczyny spotkały się w kawiarni
- Poprawiał jej humor - odpowiedziała Watson i zatopiła usta w gorącej kawie.
- Ale czekaj, jak to poprawiał jej humor? - dopytywała się.
- Wiesz poroniła, próba samobójcza, zamknięcie się w sobie, odcięcie o reszty - odpowiedziała..
- Tylko co Louis ma do tego? - nadal nie pojmowała postawionego przed nią faktu - Laska znęcała się nad Tobą psychicznie, zdradzała Louisa, mieszała już w waszym życiu, a on teraz lata i ją pociesza? Kiedy ten dzieciak się ogarnie - rozłożyła ręce w geście bezradności.
- Wiesz prawda jest taka, że nie zabraniam mu pomagać jej, bo byli razem długi czas i może byli szczęśliwi, ale jeśli ma zamiar pomóc jej dojść do siebie niech nie robi tego kosztem naszego związku - powiedziała nie dając po sobie poznać swojej złości - jak idiotka siedziałam i czekałam za nim dwie godziny w MilkShake City, a on w najlepsze bawił się z Calder. Cudnie, prawda? - rysowała niewidoczne kółka na serwetce. Przyjaciółka położyła swoją dłoń na jej.
- Laura... - westchnęła - Nie zadzwoniłaś do niego? - zapytała.
- Nie odbierał - znów zatopiła wargi w kawie.
- Powiem Liamowi, żeby z nim porozmawiał - próbowała pocieszyć przyjaciółkę. Dziewczyny siedziały jeszcze w kawiarni kilkanaście minut po czym zdecydowały się na krótki spacer. Wędrując alejkami Lara zapomniała o wczorajszym wydarzeniu. Dobrze się bawiła z przyjaciółką.
-A tak,w ogóle jutro przyjeżdźa moja kuzynka.-dodała brunetka
-Która?-dodała szatynka
-Martina,wielka fanka One Direction.-powiedziała z uśmiechem
-Mam nadzieję,że nie zemdleję jak ich zobaczy.-uśmiechneła się Lara
- Też mam taką nadzieje.A może wybierzemy się do kina? - zaproponowała Mota
- Dziś?
- Nie, jutro. - powiedziała.
- Chętnie - uśmiechnęła się Watson - ja już będę wracać. Może zastane Lou w domu - powiedziała.
- Do zobaczenia kochanie - przytuliły się na pożegnanie i każda odeszła w swoją stronę. Ku swojemu zdziwieniu szatyn był w mieszkaniu i przygotowywał obiad.
- Dzień dobry - powiedziała wchodząc do kuchni.
- Cześć - wysłał w jej stronę uśmiech - Nadal się gniewasz? - zapytał stawiając przed nią talerz z obiadem.
- A mam powody? - zapytała.
- Nie - powiedział pełen radości.
- Aha. - pusto rzuciła - Czyli nie wiesz gdzie miałeś przyjść wczoraj o 4PM? - zapytała wlepiając swój wzrok w jego zdziwioną twarz
- Kurwa - złapał się za głowę - Laura przepraszam Cię. Kompletnie wypadło mi z głowy.
- Widocznie było coś ważniejszego od spotkania.
- Wynagrodzę Ci to - złapał jej rękę spoczywającą na stole.
- Dobrze - westchnęła i wstała - Wymyśl coś - wyszła do salonu włączając telewizję. Kilka minut później obok niej zjawił się Tommo z telefonem i kurtką w ręku.
- Dzwonił Hazza, razem z Khloe zapraszają nas dziś do siebie o 7PM - oznajmił.
- Dobrze - odpowiedziała - Ja już dziś nigdzie nie wychodzę.
- No i tu jest problem -chłopak przeczesał włosy ręką - Obiecałem Eleanor że odbiorę ją od terapeuty - jej oczy przerzuciły się na sylwetkę mężczyzny.
- O której? - zapytała.
- Za pół godziny - odpowiedział.
- Jest dopiero 4.30PM zdążysz - mimo bólu w jej sercu słowa płynęły z niespotykaną lekkością. Myślała, że jej chłopak ma ją TYLKO odebrać i zawieść do domu, ale wychodziło na to, że mają jakieś plany o których on nie zamierzał jej poinformować - Rozumiem - znów zwróciła oczy przed TV, a jej telefon nagle zaczął dzwonić. Wzięła go do ręki i odebrała.
- Lura - rozradowany głos Nathan - Masz czas na kawę?
- Oczywiście - powiedziała pełna entuzjazmu, bo przecież jeśli Lou ma wyjść z Eleanor to ona nie zamierza się nudzić w mieszkaniu.
Będę u Ciebie za dwadzieścia minut, dobrze? - zapytał.
- Jasne. Do zobaczenia. - rozłączył się - Ja przyjadę prosto do nich - oznajmiła i omijając go w przejściu wyszła przebrać się w coś cieplejszego, bo za oknem robiło się pochmurno.
- Z kim wychodzisz? - zapytał zjawiając się obok niej.
- Z Nathanem na kawę.
- Aha - odparł bez uczuciowo, a ona udała się do łazienki. Włożyła na siebie beżowy sweter, dżinsy, zegarek i kilka bransoletek, a później do tego karmelowe kozaki, kurtkę i szalik. Gotowa usłyszała pukanie do drzwi za którymi stał Nathan. Ku jej zdziwieniu Louisa już nie było. Przywitała się z przyjacielem i wyszli. Oboje zdecydowali, że zdrowszy będzie spacer i tak rozmawiając kroczyli między ludźmi do ich ulubionej knajpki.Spędzili tak pewien czas rozmawiając o tym co działo się u nich przez ten czas kiedy się nie widzieli. Minął czas, a dziewczyna musiała się zbierać, bo ona i Lou byli umówieni z Harrym i Khloe. Chłopak odprowadził przyjaciółkę pod wskazane miejsce, a sam wrócił do siebie.
- Cześć, a gdzie Lou? -zapytał Hazz kiedy dziewczyna znalazła się już w ich mieszkaniu.
- Z Eleanor. OBIECAŁ, że przyjdzie -powiedziała i poszła przywitać się z przyjaciółką.
Styles był bardzo zdruzgotany zachowaniem jego przyjaciela, ponieważ myślał, że jest odpowiedzialny jak i rozsądny, a on latał z Eleanor jak głupi, a według niego ona coś knuła. I miał zamiar rozpracować co to. Hazza, Khloe i Lara spędzili miło czas, a natomiast pan Tomlinson spóźnił się ponad godzinę. Przybył do nich z głupim wytłumaczeniem, że nie wiedział, że już ta godzina. No cóż bywa. Tylko żeby to było raz, a nie kilka.
Przez kilka następnych dni, każdy kolejny dzień Laury wyglądał tak samo. Od rana pracowała, a później popołudnia na sprzątaniu, spotkaniach z przyjaciółkami, albo spędzanie tego czasu przed telewizorem. Natomiast Louis, albo zawoził i odbierał El z terapii, albo był na próbach. Para mijała się. Watson starała się być wyrozumiała dla niego, ponieważ wiedziała, że kobieta przechodziła ciężki okres w życiu tylko, że dla niej samej to nie było łatwe. Oboje oddalali się od siebie, a ku czemu to kroczyło? Ku końcowi. Każdego dnia dziewczyna coraz bardziej zastanawiała się nad faktem czy to ma sens, ale starała się tego nie okazywać. Jednak kiedyś będzie musiała pęknąć, przyjdzie na to czas.
Wtorek zaczynał się jak zwykle. Jednak tego dnia Lou obiecał, że razem z Harrym zrobią po południu Twitcama, fani byli zaskoczeni i rozradowani tym faktem. O umówionej godzinie Harry zjawił się w mieszkaniu przyjaciela, ale nie zastał go tam.
- Gdzie Tommo? - zapytał.
- Jeszcze nie wrócił - powiedziała ukrywając ten ból który rozrywał jej serce.
- Powinniśmy już zaczynać, fani czekają - był lekko wkurzony.
- Olejmy go, jak on robi to z nami - rzuciła - Chodź - oboje poszli do salonu gdzie na stoliku stał laptop gotowy do obiecanego fanom twitcama.
siedli przy nim i postanowili zrobić go bez niego. Wszyscy ucieszyli się widząc Hazzę, ale od razu posypały się pytania "GDZIE JEST LOUIS" odpowiedź była oczywista "NIE WIEMY" Dziewczynie przyjemnie rozmawiało się z fanami. Zaprosiła wszystkich na konkurs w którym startuję w sobotę reakcja była niesamowita, aż kazali jej coś zaśpiewać. Zgodziła się, ale tylko jeśli Harry jej pomoże. Razem śpiewali piosenki z pierwszej płyty One Direction jak i inne. Laurze udało się zapomnieć o tym, że na jej miejscu powinien być Lou nie ona i bawiła się świetnie z loczkiem. Śmiali się, żartowali, opowiadali różne, dziwne fakty z życia zespołu czy tego co robią w busie podczas trasy. Fani zdecydowanie byli zadowoleni z takiego spędzenia czasu z Laurą i Harrym.
Jednak po ponad dwóch godzinach przyszło im kończyć, a wtedy właśnie zjawił się Louis. Jedyne na co było go stać to "Przepraszam, ale na śmierć o tym zapomniałem" niestety Dierctioners byli lepsi niż FBI i wiedzieli doskonale że był on w tym czasie z El i bawili się w najlepsze.
- Louis, a może powiesz nam czy łączy Cię coś z El? - przeczytała Laura pytanie od jednej z fanek.
- Eleanor przechodzi teraz ciężko okres w swoim życiu, przechodzi załamanie, ma problemy, a ja tylko staram się jej pomóc - odpowiedział.
- Kto jest dla Ciebie ważniejszy Laura czy Eleanor? - przeczytała kolejne - No właśnie Louis, kto? - zapytała, ale już od siebie.
- Oczywiście, że Laura - powiedział po chwili ciszy - To ją kocham nad życie, a El teraz to tylko koleżanka - pocałował dziewczynę. Ona wstała i wyszła na korytarz, a chłopak za nią.
- Rozumiem, że wystawiasz mnie do wiatru, ale nie rób tego fanom - powiedziała to odpowiednim tonem.
- Przepraszam, dziś to wyjątkowa sytuacja - westchnął.
- Louis staram się być wyrozumiała dla tego że więcej czasu poświęcasz jej, a nie mi, ale...
- Laura to się zmieni - położył dłoń na jaj policzku, po którym spływała łza i przytulił ją do siebie.
- Mam nadzieję - szepnęła i wtuliła się w jego koszulkę.
- Zobaczcie jakie to słodkie - usłyszeli cichy szept Harrego, który przywędrował za nimi z laptopem, by fani mogli zobaczyć jaka przepiękna z nich para.
_______________________________________________________________________________________________________________________
I jest 16 rozdział!! Pewnie myslicie dlaczego,tak szybko wszystk osię pojawia,mam teraz wenę!! :) A ja wciąż czekam na pytanai do bohaterów ;D
zajebiaszczy :** kocham cie i to opowiadanie ;P
OdpowiedzUsuńja ciebie tez kocham ;)
UsuńHej! :)
OdpowiedzUsuńWpadłam na bloga przez przypadek. Zachęcili mnie bohaterowie i sam wygląd;)
Z chęcią wszystko przeczytałam- nudy .xd
Muszę stwierdzić, że masz wielki talent! :)
Piszesz na prawdę wspaniale. Masz wielki talent i potencjał<3
Wszystko jest wspaniałe.
Dawno nie czytałam tak wspaniałego opowiadania.
To wspanialy pomysł.
A więc blog jest
wspaniały,
zajebisty,
genialny,
extra.
Już nie mogę sie doczekać NN ! :)
Całuski! xx
Chciałabym Cię też do mnie zaprosić.
Będę wdzięczna jak wpadniesz i ocenisz<3
Obserwujemy? :)
http://hello-in-my-world.blogspot.com/
dziękuje ślicznie :)
UsuńBoskie i zapraszam do siebie
OdpowiedzUsuńheeeeej! jeśli chcesz się dowiedzieć jak potoczą się dalsze losy Jej i Tweety zajrzyj koniecznie ! http://szmaragdowytalizman.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńok:)
UsuńWkurza mnie to, że Lou cały czas lata za Eleanor i jej pomaga...Mam nadzieję, że Calder nie popsuje związku jego i Lary:) Czekam na next:*
OdpowiedzUsuńwszystko się okaże :)
UsuńHarry ma racje Eleanor coś knuje. Czekam na nn
OdpowiedzUsuńzobaczysz :)
Usuń