14.Kocham Cię
W mieszkaniu unosił się zapach kawy i świeżych tostów. Niby tak błahe, ale wyczuwalne tuż po przebudzeniu się sprawiają że kąciku ust samu unoszą się ku górze.Laura powolnie przetarła oczy po prawie bezsennej nocy, bo zasnąć jej się udało dopiero w okolicy godziny piątek jak nie później. Leniwie podniosła się z łózka wkładając stopy w swoje bambosze kształtem przypominające głowy psów. Na ramiona zarzuciła szlafrok. Spokojnie opuściła pokój idą za wyczuwalną przez jej nos wonią porannej kawy.
- Dzień dobry -
uśmiechnęła się do Niej Georgia - Jak się spało?
-Dzień dobry - szepnęła - Nie najlepiej
- westchnęła- Zasnęłam w okolicach piątej. - przerwała na chwilę i umoczyła
suche wargi w napoju podanym przez siostrę - Gdzie reszta?
-Mama jeszcze śpi,a
tata jest w pracy! - otwarła lodówkę -chcesz tosty?
- Nie dziękuję - powiedziała ponawiając
przednią czynność. Do kuchni urządzonej w przyjemnych dla oczu kolorach
zieleni weszła wspomniana wcześniej matka.
- Już wstałaś? - przywitała się z Laurę
całusem w polik.
- Jak widać - wstała - Idę się ogarnąć.
Termometr na
zewnątrz wskazywał korzystną, jak na tę porę w Doncaster, temperaturę. Nie
było parno, ale też nie mroźno, a więc decyzja co włożyć była prosta.
Dziewczyna w łazience zrzuciła z siebie pidżamę i bieliznę. Pod prysznicem na
jej ciało spadły krople ciepławej cieczy. Otuliły jej całe nagie ciało
oczyszczając ze wszystkiego. Jej myśli odbiegły od rzeczywistości i tego co
czekało ją za drzwiczkami kabiny. Dała im swobodę, chwile odpoczynku od tego
zgiełku. Po prostu pomyślała o czymś przyjemnym. Wspomniała beztroskie
dzieciństwo i niepohamowaną radość z błahostek.
- Mamo!
Mamo! - krzyczała Laura- MAMOOOO!
- Tak
słoneczko? - zza futryny salonu wychyliła się uśmiechnięta twarzyczka matki.
Dziewczynka podbiegła do niej.
- Mamo, a
Louis zabrał mi lalkę i powiedział, że teraz jest jego, bo ja ją źle
traktowałam - wskoczyła rodzicielce na kolana, a do tego samego pomieszczenia
przybiegł chłopiec w brązowych spodenkach, białej koszulce i szelkach
dopełniających strój.
- Louis
czemu zabrałeś Laurze lalkę? - zapytała uśmiechnięta kobieta o kruczoczarnych
włosach - matka Lou.
- Lalka jest
moja - wytknął język dziewczynce - Nie umiesz się nią zająć - zaśmiał
się.
- Mamo! -
wykrzyknęła.
- Ale Laura śmiała
się z moich samochodzików - oburzył się.
- Kto się
czubi ten się lubi - zwróciła się Jay do Cher, a obie się zaśmiały.
- Co to
znaczy? - zapytała Laura.
- To
znaczy że Ci co sobie dokuczają tak na prawdę się bardzo lubią, ale nie umieją
sobie tego okazać.
- Tak lubić,
lubić jak mama i tata? - dopytała, szatynka skinęła głową na "tak"
- Fuuuu - powiedziały dzieci równo.- Mamo, ale to
Louis - oburzyła się dziewczynka i znów pobiegła do swojego pokoju, a chłopiec
za nią.
- Trudne te
nasze dzieci - westchnęła Jay - ale będzie z nich piękna para - dodała.
- Oby -
westchnęła Cher umaczając wargi w kawie.
Owinęła swe ciało
białym ręcznikiem uprzednio również jednym z mniejszych wycierając włosy wyszła
spod prysznica. Dokładnie wytarła swoje ciało, w które później wtarła wiśniowy
balsam. Przyjrzała się uszykowanym szortom dżinsowym, ażurowym lekkim sweterkiem w granatowe paski i czarnej
chuście, które po chwili osłaniały jej ciało. Wychodząc z
łazienki dopełniła strój swoimi okularami i balerinkami.
-Ja wychodzę. Praca sama się nie znajdzie -
krzyknęła w przedpokoju. Zabrała torbę i wyszła,wyciągnęła telefon i zadzwoniła
do Moty:
- Jakie plany na dziś? - zapytała przyjaciółkę
- Jadę z Liamem do Wolverhampton. Chłopacy mają wolne do gali, a on dawno nie widział się z rodziną.Następnie Mota poszła się spakować bo chłopacy mieli wywiad a później mieli wyjechać.
- Jakie plany na dziś? - zapytała przyjaciółkę
- Jadę z Liamem do Wolverhampton. Chłopacy mają wolne do gali, a on dawno nie widział się z rodziną.Następnie Mota poszła się spakować bo chłopacy mieli wywiad a później mieli wyjechać.
***
-Laura? - zawołała z salonu Miranda gdy
usłyszała przekręcanie klucza w drzwiach?
- Tak? - zapytała wchodząc do pomieszczenia
z małą czerwoną torebeczką w kwiatki. Mota akurat siedziała na sofie z kubkiem
kawy i gazetą. Podniosła głowę i spojrzała na przyjaciółkę - -Mam coś
dla Ciebie - szepnęła, a przyjaciółka wstała.
- Z jakiej to okazji? -zdziwiła
się.
- Niedawno były Twoje urodziny
i nie miałam okazji żeby coś Ci kupić, więc proszę - podała jej uprzednio
wniesioną torebeczkę.
Lara z uśmiechem, ale i
zdziwieniem przyjęła ją i delikatnie rozchyliła jej boki, by zajrzeć do środka.
Zawartość paczuszki wywołała na twarzy jeszcze szerszy uśmiech.
- Jak je zdobyłaś? -
zapytała wyjmując Dwa bilety na koncert Beyonce
- Ma się swoje
sposoby - zaśmiała się, a przyjaciółka uwiesiła się jej na szyi.
- Dziękuję, dziękuję, dziękuję
-A tak w ogóle gdzie reszta? - Zdziwiła
się Laura, gdy odczepiła się od niej.
- W studio z chłopakami. Wszyscy dzisiaj
wyjeżdżają. Zayne jedzie do Bradford,.Niall i Hannah jadą do Irlandii, Khloe z
Hazzą do jego matki - powiedziała pijąc kawę.
A Louis? - spytała
niepewnie.
- Nic mi na ten temat nie wiadomo -
odstawiła kubek - Masz mieszkanie dla siebie na najbliższe dni - szepnęła i
zniknęła za drzwiami sypialni.
-Jak to?-zapytała
-Przecież
wprowadzasz się do mnie i do Hannah,wszystko to załatwiłam z twoją
mamą,wszystkie rzeczy masz już w mieszkaniu.-dodała brunetka
-Naprawdę,dziękuje!-dodała Watson i delikatnie przytuliła przyjaciółkę
- O której
wyjeżdżasz? - krzyknęła za nią i usiadła przy stole przejmując jej
czasopismo.
- Pewnie za niecałą godzinę.
*Około 50 minut później”
Mieszkanie dziewczyn
-Laura otworzysz? – krzyknęła Miranda.
- Już - szatynka wstała, udała się
do brązowych drzwi po otworzeniu których do mieszkania wszedł Niall. Chwile
później na jego szyi wisiała Hannah.
- Wariaci - szepnęła do siebie Lara i
wróciła do salonu pod ciepły koc.
- Paaa - krzyknęli równo i nim
zdążyła odpowiedzieć, zakochanych wariatów już nie było.
Dziewczyna przeskakiwała po kanałach
szukając czegoś co przykuło by jej szczególną uwagę. Pilot jak i palce odmówiły
posłuszeństwa przy kanale MTV. Wywiad z One Direction,który dzisiaj nagrywali.
Nowa płyta, bla, bla, bla, nowa piosenka, bla, bla, bla, piątkowa gala, bla,
bla, bla. Wszystko kręci się wokół nadchodzącej płyty i nominacji na gali.
Jednak coś kazało Laurze oglądać ten wywiad. Intuicja? wewnętrzne
pragnienie? Przeczucie?
Może.
Za oknem rozpętywała
się burza, jeszcze letnia burza. Ciemne, prawie czarne chmury pokrywały już
widoczne jej oczu niebo, a w pewnych odstępach czasowych rozjaśniały się
błyskiem. Ciężkie, duże krople deszczu uderzały o parapety i okna. Zamyślona
jak i przestraszona wpatrywała się w owe zjawisko, przysłuchując się rozmową
zespołu z prezenterką.
- Louis... - zaczęła
kobieta, a wzrok dziewczyny zwrócił się do telewizora - Przepraszam, ale muszę
zapytać o Twoje życie prywatne - nagle na ekranie za kobietą pojawiło się
zdjęcie z wczorajszej sytuacji przed marketem - co nam powiesz o tym zdjęciu?
Między Tobą a Laurze nie układa się za dobrze? A może to za sprawą tego ? -
wskazała na następną fotografię, która została zrobiona podczas spotkania Lou i
El. Przechadzali się parkiem, a wyraz twarzy dziewczyny ewidentnie wskazywał że
bardzo się z czegoś cieszy. Mimika twarzy chłopaka nie odbiegała za daleko. Wyglądali
jak para, lub chociażby bardzo dobrzy przyjaciele -Czy przez Eleanor kłócisz
się z Bonnie? Jest zazdrosna? A może planujesz wrócić do Panny Calder? Jak to
jest? Objaśnij to fanom, Lou? Kim jest dla Ciebie Laura a kim Eleanor? -
zasypała go masą pytań. Chłopak wydawał się Laurze bardzo smutny. Tylko co było
tego powodem? To ze będzie musiał powiedzieć prawdę? Zastanowić się kogo tak
naprawdę kocha? Kim jest dla niego Laura, kim Eleanor? Z kim chce być?
- Z Laurą znam się
od najmłodszych lat, a Eleanor pojawiła się w moim życiu niespełna rok temu...
- zatrzymał się. Laura w niecierpliwości czekała na dokończenie jego
wypowiedzi. Bała się że dowie się czegoś co zrujnuje do końca jej życie -
Eleanor prawie została moją żoną, ale światło dziennie ujrzała jej zdrada. Wybaczyłem
jej, ale nic więcej. jest dla mnie tylko znajomą - z jednej strony kamień spadł
dziewczynie z serca, ale bała się tego co powie dalej. Nagle w pokoju rozległ się
potworny grzmot, aż Watson podskoczyła ze strachu – Laura pełni w moim życiu
ważną rolę, znam ją od dziecka, chociaż przez ponad dziesięć lat nie miałem z
nią kontaktu. jest ona osobą która nadaje mojemu życiu sens, zabarwia
jej milionem kolorów. Kocham ją jak wariat. Wiem że czasem zachowuje się jak
skończony idiota, że ją kontroluję, ale nie jest to spowodowane brakiem
zaufania, lecz strachem, że znów coś się stanie i ona
zniknie, że jej nie
będzie. Ta dziewczyna nie zdaje sobie sprawy z tego jak ważna jest w moim
życiu. Wiem że się kłócimy, często, ale to wszystko przez ten strach. Kiedy
mieszkała w Dublinie, bałem się że przestanie odbierać moje telefony, nie
będzie się ze mną kontaktować, albo że zadzwoni czy napisze,że ma innego, mnie już nie chce. Każdego dnia budzę się i zasypiam w obawie, że pojawi się lepszy
ode mnie - jej oczy się zaszkliły, tak samo jak jego w tym momencie - raz
stchórzyłem, widziałem ją ale nie podszedłem, tak pięknie w tedy wyglądała bawiła się ze
swoją młodszą siostrą. Żałuję tego, ale dziękuję Bogu że dał mi jeszcze jedną
szansę. Nie chce jej zepsuć. Nie najlepiej mi to wychodzi...
- Dziękuję chłopacy,
na dziś to wszystko - zakończyła prezenterka i pojawiła się reklama. W głowie
dziewczyny błądziły te słowa, a po policzkach spływały łzy, radości. Nagle
przez odgłos odbijanego deszczu przebił się dźwięk dzwonka. Niechętnie, wolnym
krokiem poszła otworzyć. Uchyliła drzwi, a jej oczom ukazała się...
*jakiś czas wcześniej*
- Dziękuję chłopacy, na dziś to
wszystko - zakończyła prezenterka wywiad. Wszyscy wstali i udali się do
garderoby po swoje rzeczy.
- Dlaczego nie powiesz jej tego
prosto w oczy? - zapytał Hazza wieszając Lou na ramieniu swoje ramię.
- Boję się...
- OD kiedy Louis Tomlinson się
czegoś boi? - zdziwił się lokowaty.
- Tommo, najtrudniejszy pierwszy
krok - powiedział Daddy.
- Nie wiem chłopacy.
Muszę sobie wszystko przemyśleć - złapał torbę i wyszedł do swojego samochodu.
Przez kilka godzin błądził po ulicach rodzinnego miasta, przejeżdżał obok jej
mieszkania, widział ją palącą papierosa na balkonie. Lou wrócił do mieszkania w
którym nie było już Harrego. Cały czas bał się. Tylko czego? Jeśli się kogoś
kocha to trzeba przełamać ten strach. Spojrzał na ich wspólne
zdjęcie stojące na szafce nocnej. Złapał kluczyki i wybiegł z mieszkania.
Ignorując wszelkie zasady ruchu drogowego jechał do jej mieszkania. Nie
zauważając migającej kontrolki informującej o małej ilości paliwa.
Niestety nie starczyło go by dojechał pod dom ukochanej. W połowie auto zgasło.
Kilka razy
uderzył pięściami o kierownice i wyszedł z niego. Biegnąc przez deszcz ile sił w
nogach do niej. Cały przemoknięty nacisnął dzwonek do drzwi a po chwili
pojawiła się ona. Dziewczyna rzuciła mu się na szyję. Objął ją mokrymi rękami w
tali i przycisnął mocniej do siebie. Tak żeby nie uciekła. Miał ją przy sobie,
trzymał w swoich rękach największy skarb.
- Przepraszam. Kocham Cię. - szepnął
do jej ucha.
- Też Cię kocham - powiedział.
Oboje weszli do mieszkania, gdzie
dała mu świeże ubrania i resztę czasu spędzili wspólnie. Ciesząc się swoją
obecnością.
Ta para jest dość nietypowa. Jednego
dnia się kłócą, a drugiego w sposób niezwykły wymazują urazy dnia przedniego i
stają się nieodłączną całością. Cóż to się nazywa prawdziwa miłość.
______________________________________________________________
Jest 14 rozdział :)
Kocham kocham! Zapraszam do siebie
OdpowiedzUsuńdziękuje :)
UsuńAle piekna koncowka:* No i caly rozdzial tez:)
OdpowiedzUsuńdziękuje ślicznie :)
UsuńUUuu na reszcie się pogodzili!
OdpowiedzUsuńNie mają już się kłócić;D
Czekam na kolejny <3
może się będą kłoci a może nie zobaczysz :)
UsuńHedgwetdsgvwwvqw ! *.* czytaj: Zakochałam się w tym rozdziale :D haaha Jezus Maria końcówka jest taka słodka no *.* Ja chcę więcej :c Pozdrawiam i weny zycze :*- Wikk
OdpowiedzUsuńdziękuje,nowy rozdział się już pojawił ;D
Usuńdziękuje ślicznie :)
OdpowiedzUsuń