6.Kochasz go...
-Nie,pość mnie,idę
do domu!-krzyknęła i uciekłam do dom,słyszałam tylko jak dziewczyny,mnie
wołają,ale ja biegłam,nie zwracając,na nic uwagi!...
Następnie przed
moimi oczami zrobiło się czarno, a ja straciłam kontrolę nad moim ciałem.
Przebudziłam się w białej sali z jakimś białym kabelkiem
wychodzącej z mojej żyły. Rozejrzałam się po sali, obok mnie na fotelu
siedziała mama która od razu podeszła do mojego łóżka.
- Jak się czujesz ? - zapytała z troską.
- Dziwnie. - skrzywiłam się. - Co ja tu robię ?
- Dziwnie. - skrzywiłam się. - Co ja tu robię ?
- Zawołam lekarza. - powiedziała i wyszła po chwili wracając
z mężczyzną w białym fartuchu, który zaczął swój wywiad od pytań co pamiętam,
jak się czuję i innych. Ja nadal nie wiedziałam dlaczego się tutaj znalazłam.
- Ktoś mi powie co ja tutaj robię ? - zapytałam podniesionym głosem.
- Ktoś mi powie co ja tutaj robię ? - zapytałam podniesionym głosem.
- Kochanie. Straciłaś przytomność. - odpowiedziała mama
gładząc czubek mojej głowy.
- Długo tu jestem ?
- Zapadłaś w krótką śpiączkę. - powiedział lekarz uzupełniając coś na karcie.
- Jak długo 'spałam'?
- Jeden dzień. Dostałaś dodatkowe środki usypiające, ponieważ twój organizm jest wykończony. - powiedział odwieszając tabliczko-kartkę.
- Długo tu jestem ?
- Zapadłaś w krótką śpiączkę. - powiedział lekarz uzupełniając coś na karcie.
- Jak długo 'spałam'?
- Jeden dzień. Dostałaś dodatkowe środki usypiające, ponieważ twój organizm jest wykończony. - powiedział odwieszając tabliczko-kartkę.
- Zaraz
przeprowadzimy kontrolne badania i będziesz mogła wracać do domu. -
odpowiedział na wychodne.
Po chwili do sali weszła pielęgniarka z wózkiem, którym
zabrała mnie na jakieś badania po których razem z mamą wróciliśmy do domu.
Kobieta umieściła mnie w łóżku i nie pozwalała z niego wychodzić.
- Mogę Cię o coś prosić ? - zapytałam, gdy ta przyniosła mi
obiad.
- Oczywiście. - odpowiedziała siadając obok mnie na łóżku.
- Oczywiście. - odpowiedziała siadając obok mnie na łóżku.
-Bo,to wszystko,przez ten stres!
-Jaki,stres?-dodała zaniepokojona kobieta
-Przez,ten związany z Louisem!
-A,co się dzieję z Louisem?
-Bo ja…
-Kochasz go,ale nie wiesz jak mu to powiedzieć,a jeszcze
doszło to,że zyskał sławę i wasza przyjaźń na tym
ucierpiała!-powiedziała,matka jakby śledziła mnie na każdy kroku.
Larra i jej matka Cher |
-Mamo,skąd ty to wszystko wiesz?
-W końcu,jesteś moją małą córeczką!
-Tylko,nie małą!-dodałam
-Boję,się tylko dlaczego,trafiłaś do szpitala?
-Nie,martw się,to tylko przemęczenie.
- A jeśli to nie jest zwykłe przemęczenie ? Jeśli to coś
gorszego ? – zapytała
- Jeżeli wyniki badań wykażą coś niepokojącego
- Właściwie to gdzie,Miranda i Hannah ?
-Nie kazałam im siedzieć cały czas przy Tobie i wysłałam je na zakupy powiedziała brunetka i
wyszła a ja postanowiłam się trochę zdrzemnąć
- Mogę wam pomóc ? - zapytałam wchodząc do kuchni, gdzie
krzątała się mama i Hannah
-Miranda ! zawołała mama, a ta momentalnie znalazła się w
kuchni. - Zabierz ją z powrotem do łóżka, bo za chwilę tu nie wytrzymam. -
dodała.
-LAURO CHER ANNO WATSON! -krzyknęła brunetka - W Tym
momencie widzę Cię maszerującą do łóżka
-No ale ja się tam nudzę. - powiedziałam robiąc oczy zbitego
szczeniaczka.
- To na mnie nie działa.! - odpowiedziała szorstko - teraz
marsz do góry. - dodała, a z miną obrażonej pięciolatki szurając laczkami
udałam się na górę. Słysząc za sobą jeszcze głos rodzicielki
- Ty się lepiej w kuchni niczego nie tykaj. Idź z nią
posiedzieć
Weszłam pod kołdrę i przyglądałam sufitowi, a po chwili ktoś
zapukał do drzwi i je uchylił. Nawet na 'kogoś' nie spojrzałam.
- Zła jesteś ? – zapytała Miranda
- Znudzona. - odpowiedziałam krótko
- Oj tam. - zaśmiała się
- Mam nadzieję że wypuścicie mnie jutro do fryzjera ?
- zapytałam z nadzieją
- Nie wiem. Twoja mama, nic na ten temat nie mówiła, a mi to
z głowy wypadło.
-To pójdę się jej zapytać. - powiedziałam wstając
-O nie ma mowy. Ty teraz wstaniesz a mi się oberwie że Cię
nie dopilnowałam. – powiedziała
- Ja jej się zapytam. - dodała i wyszła.
- Jutro fryzjer i nic więcej.! - zakomunikowała wchodząc do
pokoju, ale dzisiaj musisz być grzeczna
- Dobrze MAMUSIUUU - odpowiedziałam podkreślając ostatni
wyraz z przeciągniętą literką 'u' za co tradycyjnie oberwało mi się z poduszki.
Zawsze spoko.
-Widzę,że lepiej się czujesz?-powiedziała Mad
-Jak,widzisz,nie jest najgorzej!
-A,tak w ogóle to jak Louis zobaczył jak zemdlałaś to
natychmiast,podbiegł do ciebie
-Co,zostawił swoją ukochaną!-powiedziałam z irytacją w głosie
-Wiesz co,ale ty
jesteś dla niej wredna!-dodała roześmiana Mota
-Kocham Cię Mirando Mario Casandro jak siostrę
-Ja ciebie,też kocham Lauro!!!
_______________________________________________________________
Jest 6 rozdział!!! Sorki,że taki krotki!!:)
fajny, bardzo mi sie podoba ;* zapraszam w wolnej chwili do mnie
OdpowiedzUsuńhttp://magic-story-with-1d.blogspot.com/
ok już wpadam :)
UsuńNo wreszcie ile można czekać ;)
OdpowiedzUsuńUuuu coś czuję,ze Lou będzie jej pomagał;D
Albo źle myślę;D
Rozdział świetny czekam na kolejny.
Lots of love xx
zobaczysz ;D
UsuńKocham,Kocham,Kocham,Kocham ;3 ;3
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział <3
czekam na następny . <3 ;**
ciesze sie,że czytasz moje opowiadanie :D
ja cb też kocham<3
Usuń